Podkarpackie
Jeżeli zawitacie do Przemyśla, warto zadać sobie niewielki trud i wybrać się, najlepiej rowerem, do położonego raptem 10 kilometrów od miasta Krasiczyna. To tu, za zieloną ścianą ogrodów, skrywa się przepiękny XVI-wieczny zamek, jeden z niewielu przykładów architektury włoskiego renesansu i manieryzmu na polskich ziemiach.
Witajcie w krasickich włościach!
Zamek wybudowano na przełomie XVI i XVII wieku, jednak to Marcin Krasicki w XVII wieku nadał mu wspaniały wygląd, który w niezmienionym kształcie zachował się do dziś. Marcin Krasicki był nielada osobistością- potężnym wojewodą podlaskim, kasztelanem lwowskim, zaufanym sługą króla, a nawet hrabią Cesarza Rzymskiego.
Z tego powodu jego rezydencja, umiejscowiona tuż obok handlowego Szlaku Węgierskiego, musiała świadczyć o potędze właściciela. Zamek przekształcono w typowe palazzo in fortezza, dzięki czemu zyskał na atrakcyjności i wygodzie, a obiektu broniono natomiast z otaczających zamek fortyfikacji bastionowych i 20 dział.
Poza potężnymi murami twierdza posiadała 4 basteje z działami, które szybko zamieniono na bardziej reprezenatacyjne baszty: Boską, z piękną kopułą skrywającą zamkową kaplicę, Papieską, w kształcie papieskiej korony, Królewską, w której nocował sam Zygmunt III Waza oraz Szlachecko-rycerską.
Miały one reprezentować cztery najważniejsze dla Krasickich filary społeczeństwa i tym samym być cokolwiek niecodziennym hołdem dla władców ziemskich i pozaziemskich. Za czasów Marcina na zamku bawiły najważniejsze osoby w kraju, a kupcy i szlachcice podróżujący w stronę Przemyśla obowiązkowo zajeżdzali do dworu, czyniąc gospodarzowi należne honory.
Historyczne ,,graffiti”
Aby podnieść rangę obiektu, Krasicki zlecił ozdobienie go tak zwanym sgrafitto, zapożyczonym z Włoch. Na fasadach możemy podziwiać galerię polskich królów czy rzymskich cesarzy, a rysunki pokrywały niegdyś aż 7000 m2 ściany.
Spora część prac przemyskich artystów, którzy odpowiadali za wykonanie projektu widoczna jest do dziś, będąc znakiem rozpoznawczym zamku w Krasiczynie. Warto również zwrócić uwagę, że każda z attyk wieńczących fasadę jest w innym finezyjnym kształcie, potęgując estetyczne doznania.
Losy zamku są ściśle związane z osobą Marcina Krasickiego- kiedy ten zmarł bezpotomnie, przepadły dziedziczone przez pokolenia tytuły, godności i urzędy. Szacuje się, że około ⅔ dochodów rodu pochodziła właśnie z tytułu pełnionych urzędów.
Z samego rodzinnego majątku ciężko było utrzymać następcom Krasickiego rezydencję takich rozmiarów. W następnych latach zamek przechodził z rąk do rąk, między innymi wchodząc w zakres dóbr znanej nam już rodziny Tarłów, jednak brak wystarczających środków oraz najazd kozacki w XVIII wieku nie służyły obiektowi.
Drugą świetność zamek przeżył dzięki rodowi Sapiehów, którzy wykupili podupadły obiekt w latach 30. XIX wieku i zarządzali nim aż do II wojny światowej.
Dowiedz się więcej na: